Kilka lat temu zostałam poproszona o wyadoptowanie gromadki kociąt. Mieszkam na wsi i to jest tutaj ogromny problem…. Pewna pani dowiedziała się skądś, że ja się czasem angażuję w pomoc bezdomniakom i zadzwoniła, mówiąc, że na działce u jej ojca (staruszka, przeszło 90 lat) urodziły się kocięta. Miało to być z tego co pamiętam 12 kociąt. Złapałam się za głowę ale pojechałam zrobić zdjęcia do ogłoszeń. Na miejscu okazało się, że gdzieś na strychu komórki jest kolejny miot. Kiedyś ponoć […]
Czytaj dalej...