Kilka lat temu zostałam poproszona o wyadoptowanie gromadki kociąt. Mieszkam na wsi i to jest tutaj ogromny problem…. Pewna pani dowiedziała się skądś, że ja się czasem angażuję w pomoc bezdomniakom i zadzwoniła, mówiąc, że na działce u jej ojca (staruszka, przeszło 90 lat) urodziły się kocięta. Miało to być z tego co pamiętam 12 kociąt. Złapałam się za głowę ale pojechałam zrobić zdjęcia do ogłoszeń.
Na miejscu okazało się, że gdzieś na strychu komórki jest kolejny miot. Kiedyś ponoć robotnicy porzucili na tej działce kotki w koszyku i te kotki teraz właśnie mają dzieci …
Porobiłam foty, założyłam wydarzenie na FB i zaczęłam działać. Pani, która mnie ściągnęła opiekowała się tymi kotami, karmiła i oswajała (po wiejsku bo po wiejsku ale pani miała na karku ponad 60 lat :)).
Od razu wpadł mi w oko kociak z najmłodszego miotu. Buras ale był ciemniejszy od reszty i miał dużo białego. No nic mówie, mam za dużo zwierząt, to nie przejdzie.
Tymczasem koty dorastały, te, które można było wyadoptować poszły do nowych domów, otrzymałam na wydarzeniu bardzo dużo pomocy w postaci wpłat i żarcia dla kotów tak, że mogłam wysterylizować młodziaki a na koniec również cztery kotki. Rany, jak sobie przypomne jak łapałam te dzikusy! Uciekały po suficie domu ale ostatecznie udało mi sie 😀
O, taka ciekawostka – znajoma pracująca w Tele Expresie zrobiła nawet artykuł o „moich” kotach – Starszy Pan zostal obłożony kotami i był w gazecie 🙂
W każdym razie ten mały ładny kociak finalnie został z nami i wyrósł na prawdziwego tygrysa. Doczekał się również kubeczków ze swoim wizerunkiem. Prawdziwy gwiazdor 🙂
Kod w sklepie C14